niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 1

- Emma! Twoje podpaski leżą w łazience już czwarty miesiąc!

UGH...

- No i co z tego ? - przewróciłam oczami odkładając laptopa na bok.

- Są nie otwarte! Nie krwawisz? Dziecko czy ty już uprawiałaś seks? Jesteś w ciąży?!

Otworzyłam szeroko oczy na jej słowa.

- Mamo!
- Jesteś? - nie odpuszczała.
- Oczywiście, że nie! Po prostu mi się spóźnia...
- Zapisuje cię do ginekologa! - krzyknęła wychodząc z mojego pokoju i machając ręką jakby ubijała kotleta.
- Co? Nie! Ja nie chce do ginekologa! - krzyczałam biegnąc za nią.
Wyrwałam jej telefon z ręki na co spojrzała na mnie wrogo.
- Emma! Nawet jeśli uważasz, że nie jesteś w ciąży trzeba to sprawdzić, może dzieje się coś złego?
- wszystko jest w porządku - burknęłam odchylając sfrustrowana głowę do tyłu.

Czemu ona mi nie wierzy do cholery?!

Dobra, uprawiałam seks. Raz.
Totalny nie wypał... I to z młodszym od siebie o dwa lata chłopakiem.
No i nie trwało to nawet minutę, z resztą zabezpieczaliśmy się więc to niemożliwe żebym była w ciąży, raz po tym miałam okres normalnie.
Nie, nie, nie! Nie jestem w ciąży. To było z pół roku temu!
Już bym była chyba gruba, prawda?

Dziecko z dzieckiem?
Aż mnie otrząsa jak o tym pomyślę.

Thom nie  może być ojcem.
Ja pierdole.
To nie możliwe!
Nie ma takiej opcji!

- Dobra, dzwoń sobie do tego ginekologa jak mi nie wierzysz... Wychodzę. - burknęłam wychodząc z kuchni.
Założyłam swoją oliwkowa parke i czarne vansy po czym wyszłam z domu ignorując monologi mamy.
Ta kobieta czasem tak cholernie działa mi na nerwy... Przysięgam, że kiedyś zagramy w programie "KTOKOLWIEK WIDZIAŁ KTOKOLWIEK WIE"
I ona będzie tą zaginioną...

Moja przyjaciółka na szczęście nie mieszkała daleko bo tylko dwie ulice dalej.

Po nie całych dziesięciu minutach byłam już pod domem Katy.
Zapukałam do drzwi i po chwili zostałam przywitała przez jej mamę.

Bardzo ją lubiłam.
Była taka wyluzowana i nie wtrąca się w życie swojej córki.

Nie to co moja...
Wielka katoliczka.
Co niedzielę do kościoła a "prywatność" to słowo tabu.

Nie wie co to jest.

Zna moje rzeczy i to gdzie się znajdują lepiej niż ja.

- Dzień dobry Pani Smith - uśmiechnęłam się szeroko wchodząc do środka.
- Tyle razy mówiłam ci, że możesz mówić do mnie po prostu Beth. Katy jest w swoim pokoju.
- Dziękuję - powiedziałam i szybko pobiegłam schodami do góry.

Otworzyłam drzwi zauważając swoja przyjaciółkę leżącą na łóżku z laptopem na kolanachi i ze słuchawkami w uszach.

- Cześć suko! - krzyknęłam wskakując na nią przez co krzyknęła zaskoczona.

Pocałowałam ją w policzek i uśmiechnęłam się niewinnie widząc jej wkurwiona minę.

Katy była moją najlepszą przyjaciółką i jednocześnie najciekawszym człowiekiem jakiego znałam.
Poznałyśmy się przez internet, później okazało się, że chodzimy do tej samej szkoły i od tamtego czasu byłyśmy nierozłączne.
Znałyśmy się już dobre 5 lat.

Była śliczną, drobną blondynką o dużych czekoladowych oczach.

Znosiła moje wszystkie humory i głupie wyskoki.

Razem zapaliłyśmy swoje pierwsze fajki, razem pierwszy raz się nachlałyśmy, razem robiłyśmy sobie swoje pierwsze kolczyki...

Byłyśmy ze sobą zawsze i na zawsze.
Była dla mnie jak siostra.

Trochę głupia ale no cóż, kochałam ją.
Po skończeniu liceum planowałyśmy zamieszkać razem w jakiejś dziurze i pod koniec miesiąca dzielić się ostatnią, suchą kromką chleba.

Nie za kolorowa wizja przyszłości ale póki miałyśmy się nawzajem to nie bałyśmy się o nic.

W końcu jakoś to będzie...

Nagle Kat rzuciła we mnie poduszką

- Jesteś jedną wielką kupą surowego mięsa! - krzyknęła.
- Już mnie nie kochasz? - spojrzałam na nią robiąc smutna mine.
- Ugh... Jak ja nienawidzę tych twoich minek jebanego rudzielca ze Shreka

Wybuchnęłam śmiechem na co Emy spojrzała na mnie jakbym była jakimś różowym pegazem.

- No i co się tak głupio cieszysz? - burkneła wychodząc z pokoju.

Gdy się uspokoiłam, Emma zdążyła wrócić do pokoju z sokiem pomarańczowym i ciastkami orzechowymi.

- Dobra, mów suko. - powiedziała wkładając jedno ciastko do buzi i siadając obok mnie.

Położyłam się wygodnie na wielkiej miękkiej różowej poduszce i westchnęłam.

- Mama chce mnie wysłać do ginekologa bo myśli, że jestem w ciąży
- A jesteś?

Spojrzałam na nią urażona.

- oczywiście, że nie, przecież się zabezpieczaliśmy.

Kat zarechotała.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś to z piętnasto latkiem.
- A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś to ze swoim kuzynem
- To nie jest mój prawdziwy kuzyn!

Przewróciłam oczami.

Położyła się obok mnie i obie patrzyłyśmy w sufit.

- Przecież ginekolog to nie jest jakaś super straszna rzecz. Sprawdzi ci cipke i po sprawie.
- No ale ja właśnie nie chce pokazywać nikomu obcemu mojej cipki - burknełam wydymając dolną warge.

- Jak było kiedy ty byłaś u ginekologa?
Katy zmarszczyła brwi.

- Nie fajnie. Byłam u jakiejś babci, która nie była ani trochę delikatna. Byłam jeszcze dziewicą i mi włożyła takie coś... Boże! Straciłam dziewictwo z babcią! - walnęła się z otwartej ręki w twarz na co po raz kolejny wybuchnęłam śmiechem.

- Ja pierdole -  skomentowałam uspokajając się.
- Zdecydowanie nie życzę ci takiej pierwszej wizyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz