niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 2

Wróciłam do domu około ósmej wieczorem.
Wzięłam szybko gorący prysznic po czym poszłam do swojego pokoju.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. 
Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam mamę.
- Wizytę masz umówiona jutro o 14. U doktora Horana.
- Mhm - mruknęłam kładąc się do łóżka. 
- Dobranoc - powiedziała gasząc światło i zamykając za sobą drzwi.
Nie odpowiedziałam.
Nie chciałam tej wizyty u ginekologa ale nie miałam wyboru. Mama prędzej czy później wysłałaby mnie tam siłą.
Ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.
***
Obudziłam się około godziny 10:00.
Przeciągnęłam się ziewając leniwie po czym wstałam i wyszłam z pokoju udając się do kuchni gdzie spotkałam mamę.
- Cześć - mruknęłam przecierając oczy.
- Dzień dobry. - Powiedziała uśmiechając się.
Po nie długiej chwili położyła na stół talerz pełen tostów z żółtym serem i kubek kakao.
Zjadłam wszystko i dziękując odeszłam od stołu.
Poszłam do łazienki i pozbywając się piżamy weszłam pod prysznic.
Umyłam włosy swoim ulubionym waniliowym szamponem i dokładnie ogoliłam te wszystkie miejsca w które niestety będę miała zaglądane.
Wyszłam z kabiny owijając się puchatym kremowym ręcznikiem. 
Rozczesałam porządnie włosy i je wysuszyłam.
Zrobiłam delikatny makijaż składający się tylko z delikatnych kresek i pomalowania ust delikatnie różową pomadką.
Wyszłam z łazienki udając się do swojego pokoju. 
Zamknęłam drzwi i z szafy wyciągnęłam zwykłą białą bieliznę, czarne leginsy, fioletowy t-shirt z czarnym nadrukiem po czym założyłam wszystko na siebie i wyszłam z pokoju.
Moje wkurzające ciemno brązowe włosy związałam w wysokiego, niechlujnego koczka.
Była godzina 13.
Musiałam już wychodzić jeśli chciałam zdążyć na czas. 
Szczególnie, że klinika znajduje się w centrum miasta a o tej godzinie w Londynie są straszne korki.
Założyłam swoją parke, czarne vansy i tego samego koloru torebkę. 
Włożyłam tam wszystkie potrzebne rzeczy i żegnając się z mamą wyszłam z domu.
Przystanek autobusowy znajdował się nie daleko.
Czekałam około pięciu minut zanim autobus przyjechał.
Tak bardzo się denerwuje...
***
Na miejscu byłam kilkanaście minut przed czasem. 
Podeszłam do recepcji za którą siedziała blondynka o idealnie prostych włosach sięgających do ramion. 
- Dzień dobry, byłam umówiona na wizytę u pana Horana. - powiedziałam zakładając pasmo włosów za ucho. 
- Nazwisko? 
- Moore.
- Tak. To pani numerek. - Podała mi karteczke z napisem 24. - Proszę poczekać w poczekalni. Pan Horan zaraz się panią zajmie. - Powiedziała posyłając mi ciepły uśmiech.
Podziękowałam i odeszłam.
Usiadłam w prawie pustej poczekalni i czekałam na swoją kolej.
Jeśli wcześniej byłam zdenerwowana to teraz byłam po prostu przerażona. 
Cała się trzęsłam i nie mogłam nic z tym zrobić.
Kolejne kobiety opuszczały poczekalnie a moje serce biło jak szalone.
Zaraz zejdę na zawał, przysięgam.
- Panno Moore? Pani kolej. - Powiedziała recepcjonistka.
O mój Boże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz